Witam, jak obiecywałem opiszę operację zamiany głowicy z 43F do wersji 1VJ.
Spotkaliśmy się z kolegą Jackiem (pisior) o 16, aby odebrać uszczelki ze sklepu.
Pojechaliśmy do mnie i zaczęła się robota, wszystko przebiegło bezproblemowo.
Całość złożyliśmy o 23:00, więc wypchaliśmy motor na pobliski parking i...
Chwila prawdy, pierwsze kopnięcia, motocykl zapalał po czym gasł, Jacek wyregulował gaźniki i działało perfecto.
Szybko na stacje benzynową, dokręcić parę rzeczy i napompować oponę
Motocykl chodził pięknie, zrywny - mocy mu nie brakowało.
Odstawiłem Yamaszke pod blok, chciałem jeszcze pojeździć, ale nie chciałem budzić ludzi bo już 01:00 w nocy była,
wstałem więc rano, próbuje odpalić motonga i dupa.
Brak iskry. Jacek wziął moduł i cewkę do siebie, reszta wydawała się ok.
Także, silnik jest zdrowy, teraz problem leży gdzieś w elektryce, tylko gdzie?!
Dziwi nas fakt, że po normalnej jeździe, odstawieniu motocykla, nie chce zapalić na drugi dzień,
jak ktoś ma jakieś pomysły to zapraszamy do podzielenia się nimi
Z tego miejsca chcę jeszcze raz podziękować Jackowi za pomoc, bez której, motor trafiłby na szrot

:piwo: