Ad. 1
Kupiłem wahacz z 3TB z jakimś dziwnym ślizgiem - zamiast żółtego małego + rolka na ośkę, to jeden wielki czarny, osłaniający wszystko. Ostatnio doszedłem (po fotach na allegroszu), że to chyba z XT660R (teraz nie mogę znaleźć foty).
Ad.2
Rolki kupiłem w larssonie, najmniejsze, miały być 39mm - są na łożyskach. Były jednak 42mm i jedną musiałem spiłować na 36, drugą chyba na 34mm - to dość karkołomne zadanie. Rolki wykonane są z twardego i odpornego poliamidu. Papier ścierny nie daje rady, po chwili się zapycha, a rolki nie ubywa. Trzeba to montować w wiertarkę i ścinać krawędzią pilnika jak w tokarce produkując kilometry wiórów. Największy minus to hałas jaki z siebie wydają w kontakcie z łańcuchem. Ale nie miałem wyboru - górna rolka była ścięta wraz z oślą mocowania. Przejechałem na tym na razie 5tys.km. Górna troszkę się poddała, tj pokazały się dwa rowki, wytarte przez łańcuch, więc jest dodatkowe prowadzenie łańcucha

. Ale miała na prawdę ciężko, bo z tobołami i moimi ponad 90kg odzywała się nawet przy małej nierówności. Jak wpadałem w dziurę i miałem odkręconą manetkę, to siły jakie tam działały były z pewnością ogromne - przewidując to zamontowałem ją na śrubę o twardości 12.9 (taka zwykła z castoramy by się pogięła przy pierwszym hopie). Wcześniej musiałem unicestwić oryginalne mocowanie (wystająca rurka). Dół nie wymagał żadnej ingerencji, a odzywa się jedynie podczas wyskoku, albo jak nie siedzę na motku. Ponoć oryginały niewiele droższe, więc jak czas nie goni i mocowanie z teflonowymi tulejkami całe, to nie ma co kombinować.