Przedweekendowa próba wymiany oleju zakończona zerwaniem gwintu - odradzam larssonowskie śruby z magnesem, bo prócz takich przygód NIC nie dają (kanał z gwintem ma ok 20-25mm, więc magnes i tak nic nie zbierze). Na szczęście dużo gwintu nie zjadło, więc nowa śruba z miski jakiegoś auta załatwiła sprawę.
W weekend machnięte ponad 600km. Spalanie w końcu takie jakiego się spodziewałem po XT. W jedną stronę wioskami, żeby nie jechać jednostajnie, wyszło 4.65l/100km - na prostych trzymałem licznikowe 110km/h. Na dolnośląskich szutrach pilnowałem tyłów całej ekipy, dzięki czemu pierwszy raz udało się spalić mniej paliwa niż w prowadzącej DRZ

Zapewne nie uda się już tego powtórzyć

Wyszło 4.40l/100km. Jutro zatankuję full i zobaczę ile babcia wypiła w drodze powrotnej - znowu wioskami, ale już nas czas nie gonił, więc na prostych licznikowe 100km/h, a przyspieszanie już bez kręcenia pod 6tys.obr., bo chyba już wystarczająco ją wymęczyłem.
Jeszcze pozostaje problem z ładowaniem i ustawieniem gaźników. Zdecydowanie są problemy z odpalaniem, zarówno na ciepło jak i na zimno. Po odstanej na dworze nocy szybko czuć paliwo z wydechu i nie raz potrafi ładnie wystrzelić jak już iskra załapie. Kilka razy trafił się również wypadający zapłon przy wyższych obrotach, również ładnie podsumowany strzałem z marchewy. Może to jednak nie gaźnik, a np cewka? Też trzeba przemierzyć.