Więc:
KORBA
Teoretycznie mógłbym zostawić bez ruszania tą, którą kupiłem od Myszaka. Bicia góra dół brak, trochę za duży luz boczny, mały nalot rdzy od zależenia. To opinia nie moja, a mechanika/szlifierza.
TŁOK
Nieco ponad 30tys.km od remontu, przerwy na zamkach w normie, jedynie olejowe na dolnej granicy (jako jedynie nie mają podanego limitu). Można byłoby przehonować i włożyć co jest. Teoretycznie te 50tys.km powinien wytrzymać, czyli... dobry sezon i znowu remont góry
Co dalej?
Jakbym miał sprzedać tenerkę, to zostawiłbym wszystko jak jest. Decyzja jednak zapadła, trochę dłubnę zawias i zostawiam ją do turystyki, a do jazdy wokół komina będę kombinował EXC (na razie i tak nie miałbym czasu na jazdę, więc odkładam w czasie). Więc tak:
- Korba: wytrzyma nie wiadomo ile, może 100tys.km, a może 5tys.km. Ma swoje lata, swoje też odleżała, nie wiadomo czy łożysko również nie zaszło lekką rdzą. To wszystko się rozrusza, ale to "ale". Więc przekuwam na nowe TKRJ.
- Tłok: zupełnie nie zwracałem na to uwagi, ale okazało się, że honowanie przeprowadzone przez poprzedniego szlifierza było nieprawidłowe, tj. pod kątem niecałych 20st., zamiast 45st. Nie wiem jaki to miało wpływ na całość, ale pamiętam jak dziś, że przez pierwsze kilkaset km nasłuchałem się brzydkiego szurania. W innych XTkach nic takiego nie miało miejsca (szlif był robiony gdzie indziej). Do tego ustawienie pierścieni w rzędzie, nie wiem czy celowe (ojciec), czy powodów opisywanych wyżej przez Gacka. Decyzja (chyba) - kolejny szlif na 95.75 + nowy tłok. Jaki? Muszę zdecydować do końca tygodnia. Chciałem WISECO, ale czas oczekiwania (produkcja+sprowadzenie) 2-4 mies., więc odpada. JE Pistons robi tylko jeden wymiar, doprężony 97.00 - też odpada, zresztą na stanach w hurtowni również brak. Namura - brak opinii z pierwszej ręki. OMP - hgw co to, nie będę ryzykował. Prox - bez sensu, zwykły, a kosztuje jak kuty. Oryginał - bez sensu (drogi). Wossner - prawie się zdecydowałem, ale znowu odpuściłem. Zostaje TKRJ ze standardową kompresją. O czymś zapomniałem?
- Głowica: na szczęście puściły tylko te nieszczęsne uszczelniacze. Nie wiem co mi tam wcisnęli, bo nie wygląda na żaden znany mi produkt czy to chiński, czy włoski

Były sztywne jak plastik, z jednego w ogóle spadła sprężynka

Będzie zrobiony porting, zawory przeszlifowane i na nowo dotarte.
Na razie tyle.
