sorry ze poza tematem, ew niech admin wiadomo co

4 czerwca niedziela 6 rano ruszam z domu. Do Piotra mam 12km, w lesie pięknie, poranne słonce nie mogąc sie przebic przez gęstwine, gdzieniegdzie kładzie długie poziome cienie . trawiaste dróżki skrzetnie chowaja zdradliwe koleiny, poranna rosa na tej zieleninie dodaje co chwila zastrzyki adrenaliny przy każdym uslizgu. przy zjazdach motor miarowo bulgocze z airboxu, słychac szum kamieni z pod kół i świergotanie ptaszysków nad głowa. Jest ciepło.
U Piotra kończą wyładunek Tomek i Długi, kawa juz czeka. Telefon od Krystiana... człowieku gdzie jesteś? ! ...no to dawaj asfaltem, sopotkamy sie tu i tu. jest ciepło.
Kiedy docieramy do miejsca "tu i tu" minute pozniej pojawia sie i Krystek. Scieżka wije sie do góry, jest tak zarosnieta że trudno jechac na stojaka tak wala po kasku krzaczory.. za to siedzac trudno utrzymać tempo... jest ciepło...nawet bardziej niż ciepło...
Gnamy znana lesną scieżka dobrym tempem, ale widać że każdy ma swiadomość długosci dzisiejszej trasy wiec nikt nie przegina. Docieramy do miejsca gdzie trzeba odbić i szukac wyjazdu na czuja.... Zakrada sie nutka niepewnosci.. szukam w plecaku GPS..nie ma zapomniałem... jest naprawdę gorąco.
Wyjeżdżamy na zarośnieta wysoka trawą połoninę.. Widok jest mega. Ruszam,a po 5 metrach omal nie przeleciałem przez kiere...moto po zbiornik utopione w śmierdzacej czarnej jak noc błotnej brei... proszalnym wzrokiem patrze za siebie na chłopaków. Jest zajebiscie goraco.
Ostrożnie zjezdzamy w dół do drogi w dolinie.. po dwóch kilometrach, wio na przeciw legła poloninę... za nia jest "hranica"
O umówinej godzine docieramy do miejsca gdzie czekaja na nas Edo i Jan. Krystian ogląda rozszelnioną chłodnice swoimi oczyma których nie widac. Tak zapuchły od kurzu. No ale kiedy zapomina sie googli... Długi gubi sygnał, potocznie zwany pipczakiem bo ten odmeldował sie bez pozwolenia a dyndajace kabelki robia zwarcie, wali bezpiecznik, moto stoi. Kabelki zaizolowane, mój zapasowy bezpiecznik trafia do huski, chłodnica na spawie wysmarowana błockiem przestaje podciekac. Ruszamy dalej... jest... wiecie jak jest... cdn